"Zajęcia"
Harry’s pov:
-
Błagam powiedz mi, że jej dzisiaj nie ma. – jęknąłem zamykając oczy. Bałem
patrzeć się na listę zastępstw.
-
O matko, nie uwierzysz! – Louis wykrzyknął podekscytowany. Czyżby moje modlitwy
zostały wysłuchane? O rany, dzięki Ci, Boże!
-
Nie ma jej? – otworzyłem oczy nie dowierzając ze swojego szczęścia. Rany,
dzisiaj to mam farta!
-
Nie. Ale za to mamy z nią zastępstwo na historii, co oznacza, że sprawdzian z biologii
mamy godzinę wcześniej. – powiedział szatyn wybuchając śmiechem. Moja nadzieja
została zmiażdżona w jednej chwili, spalona i zalana ohydnym kompotem ze
szkolnej stołówki.
-
Czemu się tak cieszysz? Też dostaniesz pałę. – warknąłem na niego, jednak sam
miałem ochotę się roześmiać. Ja i szczęście? Dobre!
-
Jak zwykle, co za różnica? Za to twoja mina była bezcenna. – uderzył mnie w
plecy, ciągle rechocząc pod nosem. Wywróciłem oczami. Kątem oka zauważyłem
szczupłą, znajomą sylwetkę.
-
Heeey! – Viola przedłużyła samogłoskę, jak to ma w zwyczaju – Zgadnijcie kto dostał
TRÓJECZKĘ z angielskiego? – pomachała nam przed oczami kartką całą pokreśloną
czerwonym długopisem.
-
Brawo. Gdzie ukryłaś ściągę? – powiedziałem na tyle głośno, by nauczyciel
przechodzący za nami na pewno usłyszał. Viola dała mi sójkę w ramię i zaśmiała
się.
-
Później mogę ci pokazać, skarbie. – mrugnęła do mnie okiem i odeszła kręcąc
biodrami. Ponownie wywróciłem oczami.
-
O ile zakład, że w staniku? – Tommo wyciągnął rękę w moją stronę.
-
Nie ma po co się zakładać. Przecież wiadomo. – prychnąłem.
-
Siema, idziemy lunch? Powiedzcie, że tak. Umieram z głodu. – Nialler stanął obok
nas na korytarzu. Przybiliśmy pięści na przywitanie, jak zawsze.
-
Taa, chodźmy. – przytaknął Louis.
-
Gdzie idziecie? – Lindsey pojawiła się za blondynem.
-
Coś zjeść. Chodź, możesz usiąść obok mnie. – poruszyłem brwiami w górę i w dół z
uśmiechem. Dziewczyna się zaśmiała.
-
Miałeś na myśli, że chcesz się zapytać, czy możesz usiąść obok mnie? – zaczęła
się ze mną drażnić. Kontynuowaliśmy rozmowę, podczas gdy szliśmy już w kierunku
stołówki. Wymijając kolejkę i ignorując gniewne spojrzenia stanęliśmy obok
Violi, Lily oraz Victorii. Ja wziąłem sobie hamburgera, frytki oraz colę, na
deser podawali budyń i owoce. Wybrałem banana i ruszyłem do naszego stolika.
Postawiłem tackę na blacie i usiadłem obok Lindsey, wciskając się pomiędzy nią
a Nialla.
-
Harry! – zdenerwowała się, bo przerwałem im w rozmowie.
-
Nikt nie mówił, że życie będzie proste. – wzruszyłem ramionami. Znajomi zaśmiali
się na mój komentarz, a brązowowłosa wywróciła oczami.
-
Umiecie na biologię? Ja leżę. Chyba znowu będę zagrożona. – mruknęła Vic.
-
Tak to już jest, kiedy nauczycielem jest kobieta. – mruknęła Linds pod nosem, a
ja powstrzymałem śmiech. Chyba tylko ja ją usłyszałem. Nie od dziś wiadomo, że
nasza Victoria jest… jakby to ująć? Puszczalska. Po prostu.
-
Zabij tą babę. Wszystkim nam będzie łatwiej. – powiedziała Viola obojętnie –
Albo przynajmniej urządź ją tak, by nie wróciła ze szpitala do końca semestru.
-
Znowu? Tym razem już mi coś za to zrobią. Może niech Lily coś wymyśli tym
razem? – Vic uśmiechnęła się przebiegle do blondynki. Czubki jej zębów się
nieco wydłużyły.
-
Co tam? – rzucił na powitanie Zayn, gdy przysiadł się z tacką do naszego stołu.
Wraz z nim doszedł Liam, Tony oraz Jade.
-
Obmyślamy plan, aby uniknąć sprawdzianu. – odpowiedział Niall wpychając kilka
frytek do buzi.
-
Nic nie róbcie. Ponoć Kevin dosypał tej babie czegoś do kawy. – uprzedził nas
Tony.
-
Serio? Super, to by ułatwiło sprawę. A co to takiego?
-
Nie wiem, jego pytaj. – wzruszył ramionami i zaczął jeść swój budyń.
-
Rany, oby zadziałało. Nikt nic nie umie, będziemy mieli przesrane. – Linds
nabiła na widelec trochę sałaty.
-
Już kilka osób jest zagrożonych. – powiedział Liam, a wszyscy zamilkli
rozważając jego słowa. Kurcze, szkoda ich.
-
Wiadomo kto? – zapytałem przerywając ciszę przy naszym stoliku.
-
Nie, ale mówią, że Tina.
-
Ta czarodziejka? – upewniła się Jade.
-
Mhm – przytaknęła Lily – Mamy razem zaklęciologię.
-
Lepiej, żeby się poprawiła, bo oni nie mają litości. Jak nie zdasz z przedmiotu
to koniec.
-
Mam dość tych smętów. Idę. – Viola wzięła swoją tackę z pustym pojemnikiem po
sałatce - Mamy teraz naukę o śpiewie,
prawda? Godzina do sprawdzianu. Muszę się upewnić, aby na pewno go nie było.
-
Sala numer 30. – ubiegłem jej kolejne pytanie i wziąłem pierwszy kęs hamburgera.
Drzewo za oknem kołysało się mocno. Od miesiąca są tutaj straszne wiatry.
-
Lily, Victoria. – Viola pstryknęła palcami, a dziewczyny natychmiast się
poderwały z miejsca. Nie ważne, czy skończyły już jeść, czy nie. Musiały z nią
iść.
-
Dziwne, że Śpiewak podporządkował sobie wampira i czarodziejkę. - powiedziała
Lindsey, kiedy dziewczyny zniknęły z pola widzenia.
-
Cicho! Może jeszcze nie wiesz, ale nie wolno tak mówić. – skarcił ją Niall –Poza
tym, podporządkowała sobie całą szkołę.
-
Sorry… - mruknęła Linds odkładając plastikowy widelec. Kątem oka zauważyłem, że
zjadła naprawdę niewiele. Z resztą, co mnie to obchodzi? Może jest jedną z tych
anorektyczek.
Lindsey
jest nowa. Do naszej szkoły uczęszcza może od miesiąca? Półtora? Nie wiem. Ale
od razu mierzyła wysoko.
- Ups, tak mi przykro… No cóż,
przynajmniej wyświadczyłam modzie przysługę. Obyś więcej nie założyła tej
okropnej koszulki. – mówiła przesłodzonym tonem Viola, jednak z jej oczu biła
okrutność. Wilkołaczka z ogromną plamą z przodu materiału zacisnęła dłonie w
pięści.
- Uważaj, psie. – warknęła Victoria
wystawiając kły, kiedy stanęła przed rozbawioną Violą. Wilkołaczka kipiąc ze
złości wyminęła nas, a my pokładaliśmy się ze śmiechu. I wtedy przyszła ona.
Czarne, obcisłe rurki, botki na wysokim obcasie i tego samego koloru skórzana
kurtka ze srebrnymi ćwiekami. Czerwony obcisły top uwydatniający duży dekolt.
Miała rozpuszczone długie, brązowe włosy, które odróżniały się gdzieniegdzie
kolorowymi pasemkami. Mocny makijaż i ciężka biżuteria. Jednak mimo tego
wszystkiego wyglądała lekko i pewnie. Zmierzyła nas wszystkich wzrokiem, tak
samo jak my ją. Oparła dłoń na biodrze i wywróciła oczami.
- No dobrze, frajerzy. Możecie trzymać
się razem ze mną, jeśli chcecie znaczyć cokolwiek w tej budzie. – przemówiła
znów taksując nas wzrokiem. Już ponownie miałem wybuchnąć śmiechem, ale nagle
Viola podniosła szybko rękę dając nam znać, że mamy być cicho.
- Kim jesteś? – zapytała krzyżując ręce
na piersi.
- Pytanie brzmi kim TY jesteś. –
odpowiedziała wydymając usta. Oho, no, a wydawała się fajna. Szkoda jej. Po tej
konfrontacji z Violą, nie będzie miała życia.
- Jestem Viola. Twoja nowa koleżanka.
Przypuszczam, że jesteś nowa? Mogę cię oprowadzić. – powiedziała, a wszystkim
szczęka opadła. CO?! Chyba, że coś planuje…
- Mam na imię Lindsey. I owszem, to mój
pierwszy dzień. Hm, podoba mi się twoja torebka. Gucci?
- Tak! Idealnie pasowałaby do twoich
butów. Są świetne. Jak będziesz chciała, mogę ci ją pożyczyć. – zaproponowała
przyjaźnie. Okay, to najdziwniejsza sytuacja jaką KIEDYKOLWIEK widziałem.
Dlaczego Viola po niej nie pojechała, jak po wszystkich? Ja, żeby dostać się do
tej paczki, musiałem się nieźle napracować! – Imponujesz mi Lindsey. Myślę, że
to będzie cudowna przyjaźń.
-
Co teraz macie? Też śpiew? – spytała brązowowłosa.
-
Ja tak. Idziecie chłopaki? – Zayn wstał z miejsca – Na razie.
-
Widzimy się w domu. – mrugnął do niej Tony. Odpowiedziała mu uśmiechem. – Ja
muzykę miałem rano.
-
Pa, młotki. – zaśmiała się Jade i wraz z Lou i Liamem pobiegła za Zaynem.
-
A ty? – Lindsey zwróciła się do mnie.
-
Ja się zapisałem dodatkowo na muzykę. Zmienili mi plan. – odpowiedziałem kończąc
hamburgera.
-
Serio? Nie wiedziałam, że grasz. Na czym?
-
Gitara. Mój bro. – Niall zarzucił mi rękę na ramię i zaczął się śmiać.
-
Uczę się. – mruknąłem strzepując dłoń blondyna i wziąłem łyk coli.
-
Chodźmy, jak się spóźnimy to pan Wood pośle nas do kozy. – Niall zebrał swoje
rzeczy. Wrzuciłem swojego banana do torby, zjem go później. Zanieśliśmy tacki
do okienka ze zwrotem naczyń i ruszyliśmy w stronę sali muzycznej.
-
Dzień dobry, panie Wood. – przywitała się Lindsey wraz z Niallem.
-
Ah, moi najzdolniejsi uczniowie! Dzień dobry. Przyprowadziliście kolegę? –
spytał patrząc na mnie. Wyjąłem świstek, który dostałem od sekretarki.
-
Zapisałem się na te zajęcia w zeszłym tygodniu.
-
Dobrze. Rozumiem, że się uczysz?
-
Um, tak.
-
Potrafisz już wizualizować instrument i grać na nim?
-
Um, jeszcze… Jeszcze nie… – podrapałem się po karku nerwowo. Właśnie tego
chciałem się nauczyć.
-
Dobrze, siadaj. Będziesz musiał trochę posiedzieć nad tym sam, mam zbyt wielu
uczniów, by do każdego po kolei podchodzić. Kolega ci pomoże jak coś. – mówił
zapisując coś w dzienniku. Zająłem miejsce koło Nialla. Klasa powoli się
zapełniała, wszystkie krzesełka zostały zajęte. Nie była to normalna klasa do
nauki, tutaj krzesła były poustawiane w krąg, a na wszystkich ścianach wisiały
najróżniejsze instrumenty, jakieś nuty i
dziwne zapisy.
-
Okay, dzieciaki. Rozgrzeweczka. Kto chce zacząć? – nauczyciel klasnął w ręce.
-
Ja! – wyrwała się Alison, która od pięciu minut przyglądała mi się. Popatrzyła
na mnie raz jeszcze z tajemniczym uśmiechem, po czym zamknęła oczy. Do moich
uszu dobiegł z początku cichy dźwięk klasycznej gitary. Jej noga wybijała lekko
rytm, ramiona pozostawały nieco spięte. Kołysała się lekko do swojej solówki.
-
Dziękujemy Alison. Trochę za cicho, popracuj nad tym. Niall? – pan Wood wskazał
energicznie na blondyna. Od razu, wyraźnie i głośno usłyszałem dźwięki gitary
elektrycznej. To był instrument Nialla. Grał jedną z naszych piosenek,
zrozumiałem to po chwili. Where Do Broken Hearts Go? Ja ją napisałem.
-
Świetnie! Tak to się robi! Super nuta, tak w ogóle. Zaklepana?
-
Skończona piosenka. Przykro mi. – zaśmiał się Niall. Widać, że uwielbiał tego
nauczyciela – Autora mam po swojej prawej.
-
Harry, to twoja robota? Rewelacyjnie. Będzie trzeba troszkę nad tobą
popracować, ale widać, że masz talent. Teraz się może jeszcze przyglądaj, zgoda?
Może teraz Lindsey nam coś zagra.
-
Hm, chwila… Ok, mam. – zastanawiała się przez chwilę, jednak szybko
wyprostowała się na krzesełku i zamknęła oczy. Melodia była szybka, zapierająca
dech. Skrzypce. Linds jest skrzypaczką. To takie rzadkie… Jej palce poruszały
się delikatnie na kolanie tak, jakby trzymała w niej instrument. Muzyka
wydobywała się z niej z energią, siłą. Przyspieszała coraz bardziej i bardziej.
-
O matko! – wyrwało się komuś, gdy nagle coś huknęło o okno i zrobiło straszny
hałas. Nawet ja podskoczyłem lekko na siedzeniu, zasłuchany w piosenkę
skrzypaczki. Przerwała gwałtownie wyciągnięta brutalnie z transu.
-
Rany, ale wieje. Spokojnie, to tylko gałąź. Dobrze, że okna nie wybiło. –
pokręcił głową nauczyciel – Dobrze, przejdźmy do dzisiejszego tematu…
_________________________________________________
Cześć!!!
No i w ten właśnie sposób rozdział 1 jest już za nami. Mam nadzieję, że się Wam podobał i zostawicie swoje rozmyślania, opinie na ten temat w komentarzach. Z przyjemnością przeczytam co o tym sądzicie :)
Chyba wypada się przedstawić. Jestem Nicol, mam (prawie) 17 lat i we wrześniu będę uczęszczała do drugiej klasy liceum. Na bloggerze jestem już od dwóch lat, możecie mnie kojarzyć z "Rozśpiewanej Historii", na którą również serdecznie zapraszam. Moim hobby jest czytanie książek, słuchanie muzyki. Od pół roku uczę się gry na skrzypcach. Piszę opowiadania dla przyjemności i mam nadzieję, że będziecie z nich czerpać radość czytając, tak jak ja je pisząc :)
Jakbyście mieli jakieś pytania, to śmiało- służę pomocą ;)
Dziękuję za każdy komentarz i moblilizację do dalszej pracy ♥
N.x
Twój blog został dodany do Magicznej Przystani Blogów:
OdpowiedzUsuńhttp://magicznaprzystanblogowelfik.blogspot.com/p/fantastyka.html
http://magicznaprzystanblogowelfik.blogspot.com/p/fanfiction.html
Pozdrawiam :)
Elfik Book
Strasznie podoba mi się ta historia. *-* Jest taka inna, niecodzienna. :D
OdpowiedzUsuńJednak ma jedną wadę - dialogi. Jak dla mnie jest ich za dużo, nie wiem kto, co mówi, kto kim jest. Po prostu jedno, wielkie miszmasz. :// Pójdę jednak zobaczyć Bohaterów, może to mi pomoże to ogarnąć...
Jestem na sto procent pewna, że za tym wiatrem stoi Lindsey (dobrze napisałam jej imię? Jeśli nie to przepraszam). Wydaje mi się, że grając nie kontroluje tego, co robi. Z resztą nie tylko wtedy. W ogóle uwielbiam ją za to, że wybrała skrzypce! Zawsze chciałam na nich grać, ale nie umiałam się przełamać. Tutaj duży plus dla niej! ^^
Cieszę się, iż ta lekcja jest taka nietypowa. To takie fajne, kiedy można zrobić cokolwiek innego, a nie siedzieć w ławkach i pisać to, co napisze nauczyciel. :/
Aaa, tak w ogóle.. Dlaczego oni nie potrafią biologii? Co w tym jest trudnego? :c
I od razu Ci mówię, że kocham Harry'ego, o! *-* Taki mój faworyt, haha
Pozdrawiam, karmeeleq
PS. Zapraszam również do siebie; kiedy-gram-znika-caly-swiat.blogspot.com
PSS. Mogłabym Cię prosić o głos? Widzę, że Tony'ego gra Luke, więc podejrzewam, iż wiesz, kim są 5SOS. http://www.dziennikzachodni.pl/plebiscyt/gwiazda-koncertu-w-rybniku-2016,28961,t,id.html < Zbieramy głosy, aby pryjechali do Polski! Przyłączysz się?
Ahhhh dziękuję za miłe słowa!
UsuńTak, wiem, w pierwszym rozdziale ciężko ogarnąć kto jest kto, kto co mówi, a jest bardzo dużo postaci. Jednak muszę przyznać, że mniej więcej mi o to właśnie chodziło. Dlatego do Waszej dyspozycji dodałam zakładkę "Bohaterowie" by można było sobie jako tako porównać, zobaczyć jak ktoś wygląda :3
Ja również długo nie mogłam się przełamać do skrzypiec. Gry na tym instrumencie uczyć się powinno od najmłodszych lat życia i myślałam, że jest już dla mnie za późno. No, ale cóż, jakoś się za to wzięłam :D Co prawda moja gra pozostawia wiele, wieeeeeeeele do życzenia, ale grunt to ćwiczenia ^^
Biologia to zło!!! :c (podziękuj mojej nauczycielce od biologii,, to przez nią mam taką niechęć do tego przedmiotu)
Ustaw się w kolejce co do Harry'ego haha :D Mam nadzieję, że udało mi się jako tako przedstawić jego charakter w tym rozdziale.
Pozdrawiam,
N.x
PS: 5SOS o mój Boże, kocham ich! Jeśli przyjadą, rzucę szkołę by być na ich koncercie xd Fall Out Boy też uwielbiam ahhhh są genialni (też mogą się pojawić w opowiadaniu hyhy :3) Głos oddany!
Super historia! Czekam na nn!
OdpowiedzUsuńNastępna świetna historia *-* Czekam na dalsze części :*♥
OdpowiedzUsuń